14 - 01 - 2020

Satelity pomagają w walce z pożarami w Australii

Z początkiem Nowego Roku katastrofalne pożary nadal niszczą Australię. Satelita Suomi NPP (NOAA-NASA) co pewien czas przelatuje nad tym kontynentem, fotografując pożary i ich skutki. Na zdjęciach z 1 stycznia 2020 roku widzimy powstawanie kłębiącego się dymu, opadającego następnie kaskadowo na brzeg Australii.

W kurorcie Mallacoota w Australii pożary niemal całkiem otoczyły południowo-wschodnią część nadmorskiego miasteczka. Ponad 4000 ludzi zostało zmuszonych do szukania schronienia na plaży, niebo zmieniło kolor na ciemnopomarańczowy. W Nowej Południowej Walii (gdzie odnotowano najwięcej pożarów) spaliło się ponad 1,5 miliona hektarów gruntu.

Perspektywy sezonu pożarowego na lata 2019/2020 już wcześniej wskazywały na wzrost potencjału pożarów oraz suchości ziemi i lasów. Ta prognoza się spełniła, a nawet przekroczyła oczekiwania naukowców. Trwające od października pożary w południowo-wschodniej Australii zabiły co najmniej 18 osób. Duża część kraju pokryta jest najgęstszym smogiem w historii pomiarów. Istnieją miejscowości odcięte od reszty lądu. Niektóre gatunki zwierząt mogły bezpowrotnie wyginąć. Specjaliści oceniają, że pożary potrwają jeszcze wiele miesięcy – dopiero w lutym w kraju spodziewane są deszcze.

Konsekwencje pożarów odczuwalne są na całym kontynencie, a także poza nim. Dym dotarł do oddalonej o 2 tysiące kilometrów Nowej Zelandii. Spowodował też zmianę koloru pobliskich lodowców. W monitorowaniu zniszczeń i skali żywiołu nieocenione są satelity – służby publiczne i straż pożarna mogą wykorzystywać dane satelitarne również do podejmowania decyzji ratujących życie ludzi i zwierząt.

To właśnie satelity często jako pierwsze wykrywają pożary w odległych regionach. Lokalizacje nowych źródeł ognia są wówczas wysyłane bezpośrednio do służb bezpieczeństwa na całym świecie – w ciągu kilku godzin od danego przelotu satelity. Satelity wykrywają aktywnie płonące ogniska pożarów, śledzą transport dymu i dostarczają informacji niezbędnych do skutecznego zarządzania kryzysowego, mapując zakres zmian powstających podczas pożarów w różnych ekosystemach.

NASA, ESA i inne agencje kosmiczne posiadają całą flotę instrumentów służących do obserwacji Ziemi. Satelity krążące na niskich orbitach okołobiegunowych (polarnych) zapewniają obserwacje całej planety, pojawiając się nad danym obszarem globu kilka razy dziennie, podczas gdy satelity geostacjonarne dostarczają zdjęć ognia i dymu z dużo mniejszą rozdzielczością przestrzenną, ale za to częściej – nawet co pięć do piętnastu minut.

Aplikacja NASA Worldview System Data and Information System (EOSDIS) umożliwia interaktywne przeglądanie ponad 700 globalnych warstw zdjęć satelitarnych w pełnej rozdzielczości, a następnie pobieranie podstawowych danych. Wiele dostępnych warstw obrazów jest aktualizowanych w ciągu trzech godzin i zasadniczo pokrywają one całą Ziemię.


Na ilustracji: Zdjęcie satelitarne wykonane przez satelitę Suomi NPP za pomocą przyrządu VIIRS (Visible Infrared Imaging Radiometer Suite) 1 stycznia 2020 r. Aktywne pożary wykrywane w pasmach emisji termicznej, są pokazane jako czerwone punkty. Źródło: NASA Worldview, Earth Observing System Data and Information System (EOSDIS)/Lynn Jenner

Warto dodać, że pożary w Australii – choć straszliwe w skutkach i wciąż groźne – nie są jedynymi, jakie trawią obecnie kulę ziemską. Dane prezentowane na stronie internetowej https://fires.globalforestwatch.org na bieżąco pokazują informacje o ostrzeżeniach pożarowych („hotspotach”) wykrytych przez czujniki termiczne pracujące na kilku różnych satelitach, w wyniku których powstają dwa główne produkty pożarowe oznaczone jako MODIS (z instrumentu znajdującego się na satelitach NASA Aqua i Terra) i VIIRS (satelita Suomi-NPP). Ważne jest przy tym, by właściwie odróżnić alarmy pożarowe od rzeczywistych pożarów. Alarm pożarowy to wykrycie anomalii termicznej na powierzchni Ziemi – znacznych ilości ciepła, które mogą być efektem pożaru, ale mogą się też wiązać na przykład z nagrzaną, asfaltową drogą. I choć statystycznie ryzyko występowania fałszywych alarmów pożarowych jest tu stosunkowo niewielkie (rzędu 7% dla czujników MODIS), mogą one nadal występować, szczególnie na obszarach o powierzchniach w dużej mierze sztucznych.

Tego typu alerty pożarowe mogą być tworzone są także dla Polski – poniżej przykład raportu fires.globalforestwatch.org wygenerowanego dla grudnia 2019 roku i początku stycznia 2020 roku.


Na ilustracji: Rozkład satelitarnych “alarmów pożarowych” wykonany z użyciem satelitów NASA Terra/Aqua i Suomi NPP dla grudnia 2019 roku i początku 2020 roku. Źródło: fires.globalforestwatch.org 

Wyniki projektu sat4envi realizowanego przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowy Instytut Badawczy we współpracy z Polską Agencją Kosmiczną, Centrum badań Kosmicznych oraz Centrum Komputerowym Cyfronet AGH zapewnią operacyjny dostęp do danych satelitarnych przydatnych detekcji monitorowania pożarów na obszarze Polski.